środa, 5 czerwca 2013

Wiersz, już nie jedyny, ale mnie się podoba. Zdaje się, że tylko mnie. Trudno.

Rozmawiałem ze swoim dobrym znajomym. Nie nazywam go przyjacielem, bo sobie tego nie życzy. To za dużo. Rezerwuje to sobie na coś wyjątkowego. Trudno.
Złożył mi życzenia z okazji "prawdziwego święta narodowego". 4 czerwca.
Nie będę mówił którego 4-tego czerwca. Jeśli "święto", to wiadomo, którego.
On się cieszy. Dobre i to. Znam takich, co się martwią. Nie z powodu straconych szans później, tylko z powodu radości wówczas i straconych dobrych, starych czasów.
JA o tych czasach myślę Herbertem. Może nie miałem takiego smaku, jak Wieszcz, ale też chwilami smak mi coś podpowiadał.
Rozumiem ten wiersz, bez analiz literackich. Bezpośrednio. Całym sobą.
To wiersz genialny i wieczny? Aaaa, do tego pewnie będą potrzebne jakieś analizy. Za stolat. 
Napisany, kiedy wydawało się, że te czasy przeminą, jak smrodliwy, trujący tuman i będzie go można traktować, jak szum północnego, polskiego wiatru w szczelinach ruin twierdz Jury Krakowsko - Częstochowskiej.
Herbert stał się cichym, pokornym poetą nad-epokowym. 
Zgodnie z obietnicą, ze "cisi posiądą ziemię".

Ale co my z tego mamy?

Ano mamy świadomość życia prawdziwego w czasie takim, jak inne z naszej historii.
Nie mamy czego zazdrościć przodkom.
Mamy szansę zrobić coś, żeby nasi potomkowie nam zazdrościli...

Bo jednocześnie dzisiaj czasy są inne, niż wówczas. Jedyne w swoim rodzaju.
Zanim znajdzie się nowy Herbert i to opisze, ja napisałem medytację o Smaku pana Cogito.

Najpierw Mistrz:
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jak
mokry dół zaułek morderców barak
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

No właśnie. Znów będziemy narzekać, że On miał łatwiej? 
Nie. My mamy inne wyzwania.
Dzisiaj lepiej kuszą. A my mamy to wiedzieć. Nie żyć złudzeniami. Ciągle pamiętać, że pan Cogito nie lubi życia na niby. Coraz trudniej to zobaczyć, bo prosty smak może nie wystarczyć.
To teraz, z całą nieśmiałością na jaką mnie stać. I z całym oburzającym tupetem, którego nie mogę się wyzbyć, .... ja.

Pan Cogito musi uzupełnić smak o coś innego...

Janczarzy dyskretniej i powściągliwiej dozorują.

Dziewczyny mają kremy do rąk i face - lifting.
Chłopcy chodzą na siłownię.
Albo do pubu. 
Piwo tej marki wiesz...
Cool!

Nie krzyczą, tylko 
się uśmiechają z pewną, 
ledwie wyczuwalną wyższością
drapiąc się dyskretnie w miejsce, 
gdzie kiedyś było sumienie.

Kłamstwo nazywa się jakoś bardziej wytwornie: 
"Odpowiedzialny stosunek 
do oświadczenia osoby godnej zaufania".

Prawda nosi czapkę 
niestosowności, wygląda, 
jak naburmuszona, brzydka 
panna bez posagu

Racjonalność polega na 
niezadawaniu głupich pytań,
Mądrość.... a ... to sprawa etapu,
którego dzisiaj mamy?

Pomniki są niewskazane, to
wyraz zbyt dobrego samopoczucia i
marnotrawienia lokalizacji na już 
gotowe projekty apartamentowców

Kwiaty zaśmiecają ulice,
Znicze je zadymiają
dymem dusznym od treści
które nikomu nie służą

Żałoba i żałobna twórczość 
to strata cennego czasu,
który jak wiadomo jest pieniądzem
Nie mówiąc o tym, że na pewno nie wyraża uczuć
tylko jest żerowaniem na mroku

Zupełnie niezrozumiała jest ta zapiekłość
Bądźmy pogodni i otwarci,
Zobacz, jak żyją Anglicy, Niemcy, Francuzi
Bądź, jak oni, jak gwiazda,
a propos, może masz talent?
Spróbuj!
Tylko nie nudź...

6 komentarzy:

  1. Ciekawa próba poetyckiego dialogu z Herbertem. Dołączę i ja swoje cynowe trzy grosze, bo z pewnością nie mam nawet cienia talentu twórcy "Potęgi smaku". Jednak już samo to, że w dzisiejszych czasach jego wiersz jest inspiracją do opisu współczesności zapewne byłby dla Herberta powodem do satysfakcji.



    Mefisto w aureoli kolorowych włosów
    skropiony pachnącą wodą
    święconą w telewizji
    konsekrowany przez tłumy
    w codziennych wyborach
    demokratycznych powszechnych i wolnych

    Dawno już porzucił wulgarną dosłowność
    na rzecz kreacji Wielkiej Metafory
    która jak uczyli Grecy jest odnajdywaniem
    podobieństwa w niepodobieństwie

    Zgodnie z duchem dziejów został programistą
    wirtualnych kosmosów matrixów dantejskich
    każdy znajdzie w nich miejsce
    stosowne do ambicji chęci i zdolności

    Trzeba tylko przyjąć reguły a te nie są trudne
    bonusy wprost proporcjonalne
    do zaangażowania
    i pełna identyfikacja
    ze światem przedstawionym
    abonament też śmieszny kilka groszy dziennie

    Lecz mimo to niestety wciąż trafia się wirus
    obrażający bez skrupułów terabajty uczuć
    uparcie gwałcący letarg pikselowych mózgów
    w poszukiwaniu włókna duszy
    lub chrząstki sumienia

    Mefisto marszczy czoło skóra pod tatuażem
    nasiąka pradawną dosłowną czerwienią
    Wszak tylu się już pozbył a ciągle wracają
    Wszak nic ich tu nie czeka tylko nieuchronny
    krzyżyk na drogę


    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Romeusie.

    A więc zostałem również "wydawcą" Twoich wierszy...
    To bezdyskusyjna korzyść wynikła z poetyckiej czkawki, która mnie czasem (na szczęście rzadko) dopada.

    Ciekawe jest dla mnie to, o ile uważniej czytasz Herberta i potrafisz precyzyjniej odwoływać się do jego anatomiczno-mistycznych metafor. Próbuję się uczyć w Twojej poetyckiej szkółce :)

    Ciekawe jest również, że z poziomu "materiału publicystycznego" użytego w mojej poetyce do gorzkiego dystansowania się od "smakowej tezy" Mistrza, Ty przeszedłeś
    na poziom religijny i wykorzystałeś tezę diabelskiego naśladownictwa religii, które praktykuje Diabeł od czasu upadku.

    Konkurują więc tu dwie tezy: moja - skromiejsza, że smak się albo zrelatywizował, albo wymagania na smak się zaostrzyły
    i Twoja - został zaatakowany "białym bluźnierstwem", naśladującym święty obrzęd.
    Nie są to tezy sprzeczne i wzajemnie się uzupełniają.
    W ten właśnie sposób, coś się stało. W porządku odwrotnym.

    Najpierw żaba podstawiła nogę, potem przyleciał bocian.
    Kurtka na wacie, skumbrie w tomacie, jest głodny?
    Nawet zresztą to nie wystarczy?

    Żabka czeka na pożarcie. A ona nie jest nawet dostatecznie smaczna.

    Bocianie, może się jednak skusisz?

    To jest przecież najgłębszy sens Internetu, prawda?
    Wiem, wiem, bocian żywi się tylko prawdziwą poezją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Krisie,

    tego, co napisałem to ja bym jeszcze wierszem nie nazwał. Co najwyżej taką - jak mówią programiści - wersją "beta". Może jakby nad tym posiedzieć, doszlifować, cośby wyszło...

    Ale nie o to chodzi. Niechcący poddałeś pomysł na bardzo szlachetne ćwiczenie umysłu i zmysłu piękna. Pogwarzyć poetycko z duchem Herberta... Gdzież teraz szukać w świecie wirtualnym lub realnym podobnych "rozrywek"?

    Twój wiersz bardziej publicystyczny, zgoda. Mój bardziej "ogólno-mefistofeliczny". Różnica temperamentów, ale także - a wg mnie przede wszystkim - twórcza (a jakże!) "współpraca" w rozpoznawaniu ukrytego potencjału duchowo-intelektualnego w poezji mistrza H. Bo przecież ona ciągle żywa, nieprawdaż? Tylko dziś "znaczy" już trochę co innego, "znaczy" przez szukanie nowych sensów, a czasem wręcz zaprzeczanie starym, "uświęconym".

    "Smak"... Rzeczywiście sądzę (przeczuwam), że on nie jest już wystarczającą kategorią do odrzucenia chorych fragmentów rzeczywistości, która nas otacza (i rozpoznania ich jako chore właśnie), gdyż same fundamenty "smaku" (zarówno pojęciowe, jak i "intuicyjne", "egzystencjalne") zostały dziś w dużej mierze wypaczone, wykoślawione, przesunięte do innej strefy skojarzeń i wyprane z dawnej "zawartości emocjonalnej". Dziś triumf brzydoty otoczonej nimbem kulturowej mody i pobłogosławionej przez łże-elity jest zatrważający. W filmie, literaturze, sposobie ubierania się i ozdabiania ciała, ba, nawet w dzieidzinie zabawek dla dzieci. To bez wątpienia bardzo perfidne działanie Złego. Bardzo, bardzo wiele trzeba odrzucić z tego, co oferuje dziś świat w dziedzinie "smaku", żeby dokopać się smaku prawdziwego i pielęgnować go.

    Jeśli to ja mam być tym "bocianem" to stawiam "veto"! Przyznaję się jedynie do statusu "żaby" z sąsiedniego bajorka, ot tu zaraz, za tymi krzaczkami, dwa metry dalej... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oba wiersze niezwykle esencjonalne. Z Twojego Krisie można ze 3 wygenerować. jakby tu rzecz...przegadaliście (nieco:) Panowie. Macie tak wiele przemyśleń, tak wiele skojarzeń, superbogactwo!. Ale podobają mi się. Początek Twego Kris- znakomity, obiecujący, potem ...jakby za dużo chciałeś tam upchać. Romeusa olśniewa metaforyką, poszukiwaniem słów, ( SŁOWA) które najpełniej wyrażą. natłok myśli, skojarzeń. Czasem wpędzacie mnie Panowie w kompleksy. takie wszechstronne talenty:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Te sobie pozwoliłam na kulawy komentarz do wiersza Herberta. Na miarę możliwości , oczywiście:) I bez złudzeń...



    Pan Cogito wędrując po ulicach
    czasem chowa wzrok za rondem kapelusza
    Nie chce patrzeć na dziewczęta jak trzcinki gnące się na wysokich obcasach,
    długonogie sylfidy,
    na chłopców zerkających buńczucznie spod firanek rzęs.
    Żądają podziwu
    Pan Cogito boi się, ze nie stać go już na zachwyt
    Może tak powinno być- myśli,
    Może nie powinien niepokoić gwałtowny skurcz serca,
    kiedy niechcący podnosi się wzrok i
    spotyka puste spojrzenia mijających ludzi.
    Kidy ich paplanina otacza głowę lepkim kokonem bylejakości
    Może – stwierdza z narastającym
    Ale wciąż jedynie lekkim niesmakiem,
    -kuszono nas najlepiej jak trzeba było,
    byśmy za szybko nie pojęli
    że za zasłoną zdarzeń
    nie ma było nic oprócz obietnicy …
    pięknej pokusy

    OdpowiedzUsuń
  6. @Elfi
    "kuszono nas najlepiej jak trzeba było,
    byśmy za szybko nie pojęli
    że za zasłoną zdarzeń
    nie ma było nic oprócz obietnicy …
    pięknej pokusy"
    To ciekawe, dopiero dzisiaj, kiedy tu znów zajrzałem (po dwóch tygodniach), bo wcześniej "nie miałem czasu", uderzyło mnie, że dyskutujesz z Herbertem i... zgadzasz się ze mną. Mimo zastrzeżeń. :) Co za wspaniała kompania!

    Przegadałem i straciłem wątek ... no i pointa należy do Ciebie.

    A więc Twoim zdaniem jego (nas) kuszono ... "właściwie" (z "diabelskiego" punktu widzenia).
    Dając nam złudzenie, że nie ulegając pokusie, czekamy na złudną obietnicę "prawdziwego obrazu", ukrytego za "zasłoną zdarzeń".
    Tymczasem po jej zdarciu ukazała się tylko kolejna "obietnica pięknej pokusy".
    To JEST właściwa pointa mojego "wiersza".
    Mamy więc coś w rodzaju cebuli sensów. Jądro - prawda jest ukryte o wiele głębiej. A my ciągle poszukujemy.
    Chętnie bym Ci ukradł tę pointę. Ale niestety, za dużo świadków :)

    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń