czwartek, 27 marca 2014

Polska Antygona

Ten tekst pisałem wieki temu. Jeszcze w okresie obowiązywania miłości do Związku Radz...ups do Putina.

Gazeta Polska wydała płytę "Pogarda".
Rzecz o pogardzie III Rzplitej do zawadzających pozostałości.
 
Pozostałości po tych nareszcie już nie przeszkadzających "ludziach Kaczyńskiego".
"Ludzie Kaczyńskiego" już nie przeszkadzają. Już wypruto wszystko, zamieciono, już mogłaby nareszcie rozkwitnąć stoma kwiatami polityka miłości.
Niestety mieli rodziny. I te rodziny psują wszystko.
Stąd uzasadniona (całkowicie) pogarda. To naturalna reakcja na oburzające uroszczenia. 
Komuś przyzwoitemu na literę K. kojarzy się ta cała heca z Muzeum Lenina.
Innemu, na literę N, nie mieści się w głowie, że ktoś domaga się ekshumacji i tłumaczy żartobliwie, przypomina, że przyczyna śmierci jest ogólnie znana, nastąpiła ona mianowicie wskutek uderzenia z dużą prędkością o ziemię. Czy jakoś tak. Chyba nie zamordowałem pointy?
Jeszcze ktoś inny, na literę G. oburza się, że pytanie wdowy o bezpieczeństwo osobiste to w istocie pytanie, czy czasem premier nie wydał rozkazu zabicia.
No tak. Pewne pytania są nietaktowne. Wdowa, obawiająca się o swoje życie mogłaby się w skrytości ducha trochę poobawiać i nic nie gadać nietaktownie.
Tutaj tekst się urywa. Od tamtego czasu kilka osób związanych z katastrofą, mających coś w tej sprawie do powiedzenia, jako świadkowie, popełniło samobójstwa, zginęło w wypadkach. Niektórzy zaledwie stracili pracę i tylko  im przecinają przewody hamulcowe.
Nic ciekawego. Nuuuda.

Myślałem, że nigdy nie opublikuję. Nic odkrywczego. Po prostu świadectwo wrażliwości na ciągle narastające objawy pandemii nosorożacizny, wrzawy rozpaczliwej balangi.

Ale w ostatnich dniach eksperci rządowi ogłosili oficjalnie, że generał Błasik był trzeźwy w chwili śmierci i jeszcze jedna kampania pogardy i nienawiści, o której w tym tekście nie zdążyłem wspomnieć, rozsypała się, jak domek z kart.
Domek był już omszały i balangujący Polacy o nim zapomnieli. Jego rozsypanie nie wzbudziło zainteresowania. Oczywiście poza garstką oszołomów i starych pierników, blogujących, zamiast zająć się czymś pożytecznym.

Dobrze, już dobrze. Zaraz się biorę do pracy.

Nie oczekuję, jak pewien bloger z Salonu24,
że moi znajomi,
którzy na tej konstatacji, dziś wiadomo, że również podstępnym ruskim kłamstwie, poprzestali. (...) dzisiaj są dzięki temu dysonansowi poznawczemu mądrzejsi. 
Ale oczywiście, jak będę miał pierwszy dowód oprzytomnienia, natychmiast to ogłoszę, jako najlepszą wiadomość, od czterech lat.


Opublikuję tylko zdjęcie i zawołam za Dzielną Wdową, generałową Ewą Błasik:
Przeproście!
Polska Antygona
Albo przynajmniej wytrzymajcie jej wzrok...