czwartek, 21 lutego 2013

Szewc się wcina w kminę Marysi



Płacę abonament i za bilet płacę
Chodzę na wybory, nie jeżdżę na gapę
Tylko nie każ mi umierać
Tylko nie każ, nie każ mi
Nie każ walczyć, nie każ ginąć
Nie chciej, Polsko, mojej krwi
Maria Peszek

Przepraszam najuprzejmiej, nie jestem Polską, ale pozwól,  Marysiu, że Ci odpowiem w swoim imieniu. Szewc jestem.

Nie każ walczyć, nie każ ginąć, nie chciej, Polsko, mojej krwi?
Pewnie myślałaś, że to jakaś nowość?  Oj Marysiu, musisz trochę doczytać. Tych książek, w których opuściłaś nie tylko opisy przyrody. To nic nowego. Zawsze były ciury i rycerze.

Rycerze mieli obowiązek bronić Ojczyzny.
Ciury nie musiały i siedziały w czasie wojny, jak mysz pod miotłą.

Ale NIGDY w historii w czasie pokoju nie panoszyły się, tak, jak teraz.
I to jest znamię tych czasów. Czasów balangi (po opłaceniu podatków). Z niepokojącą myślą: "czy to wszystko przetrwa jeszcze dwa tygodnie?"

Coś mnie doszły słuchy, że faktycznie, masz jakiś problem w czasie pokoju, o którym uczciwie wzmiankujesz w swojej rozpaczliwej piosence.
To Twój problem. Nie zarażaj tym innych. Nie uprawiaj ekshibicjonizmu. Spróbuj jakoś sobie z nim poradzić. A może wzywasz pomocy? To POWIEDZ to wprost! A nie udawaj śpiewającej filozofki bo to nieco komiczne.
Pozdrawiam, Szewc

Szewc odwraca się do publiczności i wypowiada jeszcze jedna kwestię:

Utalentowane idiotki są problemem dopiero wtedy, kiedy są promowane przez elyty – umieszczające ich kminę jako "piosenkę dnia" (Program III - 21 lutego 2013).

Cóż można zrobić z biedną, zagubioną i chyba naprawdę nieszczęśliwą Marysią, która postanowiła w bardziej parlamentarnej formie opracować swój słynny greps: "W razie czego ja sp....” i dorobić hip hopową muzykę, jakby konkurencję dla Tadka, który Rycerzy sławi?

Modlić się, żeby zmądrzała.
Pozdrawiam Marysię i jej wielbicieli.

4 komentarze:

  1. "Qui s’exscuse - s’accuse - powiadają wymowni Francuzi, co się wykłada, że kto się tłumaczy, ten się oskarża" - napisał w jednym ze swych niedawnych felietonów Stanisław Michalkiewicz.

    Moim zdaniem to dobry komentarz do deklaracji p. Peszek, która z "mentalności niewolnika" chciałaby uczynić synonim wolności (takiej złudnej, podtrutej Gombrowiczem), a ze zwykłego tchórzostwa wyraz odważnego buntu przeciwko "prawicowej narracji patriotycznej", czy jak tam oni to nazywają...

    Ale coś tam na dnie sumienia chyba trochę uwiera, więc piszemy i śpiewamy takie songi, nieprawdaż pani Mario?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciury z wielkimi pretensjami do bycia autorami "nowych narracji".
    Gombrowicz? Hmmm.
    Nie wiem, czy Gombrowicza tutaj trzeba aż zaprzęgać.
    Czy to aby nie za wysokie progi?
    Gombrowicz oddychał powietrzem patriotycznym i jego bunt był twórczy, bo mówił: "sprawdzam!"

    A Marysia?
    Marysia chce balangować i być uważana za koryfeusza buntu.
    Być jednocześnie ciurą i rycerzem.

    I dziwi się, że i tak BOLI.
    To jest zastanawiające świadectwo biednej Marysi, która budzi moje autentyczne współczucie.

    Wczytaj się w jej jęk, że wystarczająco "przerażająco jest żyć"

    OdpowiedzUsuń
  3. E..tam...Marysia po prostu JEST CELEBRYTKĄ. A może baaardzo chcę nią być. Cienia refleksji w jej songach nie znajdziecie. Tylko stereotypy obowiązujące w kręgach, w których bryluje. Żadnych egzystencjalnych bolów czy metafizycznych leków ... więc i nie współczuję jej wcale. Jak mniemam ona sobie też nie współczuje...:DDD
    A Trójka od pewnego czasu...no cóż promuje taki i podobny chłam na okrągło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elfi,
      Z całym szacunkiem pozwalam sobie nie zgodzić się, ze sprowadzaniem Marysi do roli celebrytki.

      To, że prezentuje się jako "tfurca" o poziomie nie rozkosznej lecz mocno znerwicowanej idiotki, cierpiącej na tik, to inna sprawa.

      Ale ona naprawdę ma talent.
      I w tej piosence jest zastanawiające świadectwo bólu istnienia, mimo, że nie chce umierać za Polskę. Umrze za swoje pragnienie życia w podrygach bez żadnego incydentu podrapania przez kotka.

      Kiedyś moja polonistka mówiła o Mniszkównie, że to utalentowana idiotka.

      No i to mi utkwiło.

      No to umówmy się, że Peszkówna - to taka Mniszkówna (nawet się rymuje) piosenki, pożal się Boże "protest-songu".

      Musimy różnicować oceny, bo inaczej nie będziemy mogli opisywać tego "kłębowiska nagich ciał", podrygujących w nieprzystojnych pląsach.

      Marcin Stuhr, który jest świetnym aktorem, też jest idiotą, ale on przynajmniej nie pisze piosenek. A talent ma porównywalny.
      To ciekawe swoją drogą, że niektóre dzieci wybitnych aktorów, profesorów, wyrosły na takich głupców...
      Czy to coś znaczy?

      Usuń