czwartek, 7 lutego 2013

Bajka o Królowej Śniegu (wg Andersena)


felieton filozoficzny, a nie, broń Boże,  polityczny

Kronika Smuty

Zacznijmy od przypomnienia. 
Zgoda na Kłamstwo Katyńskie została udzielona w połowie XX wieku przez Zachodnią Cywilizację W Trakcie Upadku. 

W imię jedynego boga, którego ona dzisiaj czci:  boga Świętego Spokoju. Właśnie TO KŁAMSTWO ufundowało PRL, formę zniewolenia Polaków przez Sowiety.Kto spostrzegawczy - mógł to jasno zobaczyć na filmie "Katyń" Wajdy. I mimo całego mojego dystansu do tego twórcy - pieszczocha muz, mód i ministerstw kultury wszystkich ustrojów, nie waham się mu to oddać. Ostateczny upadek Kłamstwa Katyńskiego nastąpił dopiero razem z upadkiem tej formy zniewolenia. 
Po ludzku sądząc, cudem. Bez jednego wystrzału. Samym słowem Pierwszego Białego Olbrzyma i Ostatniego Starego Kowboja.

Rozpoczęła się Smuta BIZ - Bandyckiego Imperium Zła -. Już się skończyła? Bo BIZ przetrwał. Mamy BIZ na bis.

Film „Śmierć Prezydenta” wyprodukowany przez światową markę medialną (cara stać!) próbuje utrwalać Kłamstwo Smoleńskie w imię tego samego, a jakże, bożka. 
Na tym kłamstwie fundowany jest kolejny opancerzony zamek na piasku - nowy twór państwowy – Pe–eR-eL - Polska Republika Lemingów -  nowy "udoskonalony przyrząd" - do zniewalania Polaków.

To koniec? – Pariadok?

Koniec Smuty?
Pewien kagebista, robiący po swojemu porządki po zapijaczonym, nawróconym na demokrację komuchu chce już skończyć Smutę i odetchnąć w honorowej loży na Zimowej Olimpiadzie. Zimowej. Czy to nie jakiś znak? Jak przypomnienie baśni Andersena, Królowa Śniegu? Tylko kto tu będzie Kajem a kto Gerdą?
I czy Gerdzie się uda?
A co?! Ma się udać Królowej Śniegu???

Niedoczekanie.
Tyle już razy obce potęgi ogłaszały, że porządek panuje w Warszawie i tyle razy się okazywało, że polska dusza jest nieśmiertelna. Nawet, jak jej wpadnie coś do oka. Bo potem jednak wypadało. Dotąd - zawsze.

Nadzieja pochodzi od źródła innego, niż rachuby polityczne.
Dlatego - bez mało przekonujących analiz politologicznych, niby wróżenia z fusów. Naukowe? Moowa. Tak, jak są naukowe prognozy pogody z wyprzedzeniem miesięcznym. Prawdopodobieństwo? 50/50. Naukowo potwierdzone. Są i takie, proszę sobie doczytać.

Medytacja o pewnym bon mot - 'cie

Ja nie prognozuję. Ja medytuję. To pewniejsze.
Pewien inżynier dusz, uważający się za filozofa, ekonomistę i w ogóle, mędrca, na literę „m” (ja tego piekielnego nazwiska nie wymienię), wygłosił taki bon mot –

wszystko, co stałe, wyparowuje

Druga część tego bon motu nie jest już tak błyskotliwa, a dzisiaj wręcz brzmi banalnie. Świętość i profanacja? To dopiero nuda.  
Ale to parowanie stałego – dalej ma w sobie coś, prawda? Wtedy nawet inżynierowie dusz musieli trzymać poziom.

To był dziewiętnasty wiek, świat wyglądał jeszcze tak spokojnie…
Wojny bez karabinu maszynowego, atak w pozycji wyprostowanej, honor i odwaga.
Stałe, odwieczne, nudne. Tym oddychano. Nie doceniano. Znużenie odwiecznym, wygodnym spokojem. No tak. Nie było telewizji i programu „Mam talent, jestem tego warta”. Co za nuda. Można wyć… Najlepiej by to … odparować. Pojawiła się nieuchronnie diabelska pokusa zrobienia super-demolki. Trzeba to zrozumieć.

Teraz demolkę można zrobić, nie zdejmując szlafroka. Albo w windzie, ze smartfona. Łatwizna.
Wówczas - to było coś. Taki wynalazek! Trzeba było wielkiego … braku wyobraźni uczniów Czarnoksiężnika, Księcia Ciemności, nie zdających sobie sprawy, jakie moce piekielne uruchamiają, odparowując to, co stałe. A wiek dwudziesty wynalazł nawet technologię odparowywania stałego i teraz jego następca ma z nią problem. Trzyma tego straszliwego dżina w słoiku. Pilnuje, by się gdzieś nie pojawił, gdzie go nie posiano. Strach pomyśleć, co będzie, kiedy dżin, w końcu, rozzłoszczony długim uwięzieniem, przemieni się z dymu w stałe, gotowe do odparowywania…

Odparowywanie błota i materializacja polskości

Zgodzę się na to, żeby znienawidzony przeze mnie filozof na „m” miał coś z mędrca i jego bon mot był prawdziwy. 
Pod warunkiem, że stanie się tak, iż odparuje polskie błoto tchórzostwa, podłości, zdrady i zakłamania. 
I światowe bagno zatrutego spokoju i brudnych geszeftów „przyzwoitych” z „bandytami”. Czy to możliwe?

Możliwe. Ale za jakiś czas i na jakiś czas. Raju na ziemi nie będzie. To wiemy skądinąd.
A co ma wspólnego diabelska sztuczka z odparowaniem stałego - z polskością?
A no ma, tyle, ile jest warte inne dokończenie bon motu. Konkurencyjne do oryginału.

Najsilniejsze, najgroźniejsze i nieprzemijające jest to, co duchowe                                                                                                                                            

Na przykład polska dusza. Polski Duch. To co u Polaków zawsze fascynowało cudzoziemców.
Umiłowanie wolności, sprawiające, że trzeba się było nią dzielić, żeby mieć jej więcej.
Wierność Bogu i Ojczyźnie, trwanie przy Honorze. Uparta nadzieja, że silniejszy nie musi wygrać.
Miłość Ojczyzny, która łomocze w piersi nieustającym biciem serca.

Zarzut herezji do polskiego Mesjanizmu jest chybiony. Można oczywiście mu zarzucać, że to postawa nieefektywna, ale nie – że niesłuszna. Słuszne i ewangeliczne jest łaknienie prawdy i sprawiedliwości. I gotowość do ponoszenia ofiary w imię tych ulotnych a trwalszych od stali, niezwyciężonych idei.

Co do mnie, uważam, że nadzieja na odrodzenia Polskiego Ducha pochodzi od polskiej przekory, żywotności nowych pokoleń, nawet, jeśli teraz mniej licznych i … nudy organizowanych Polakom wesołych, bezmyślnych zabaw. Polak, jak głodny, to zły - mówią.

Niedokładnie. Polak znużony zabawianiem, zaczyna przekornie poważnieć, gwałtownie mądrzeć i widzieć ostrzej.

A Pan Bóg lubi Polaków. Może mu czasem narobią obciachu, ale tak uroczo, przekornie  się do niego przyznają, że im wiele wybacza.

Sursum corda!

2 komentarze:

  1. "Ostatniego Starego Kowboja"... nigdy tak o Nim nie pomyślałem, ale - tam, do kata - coś jest na rzeczy! Bo kowboj to nie zawód, to charakter. Każdy prawdziwy miłośnik westernów to czuje i wie. :-)

    *

    "Słuszne i ewangeliczne jest łaknienie prawdy i sprawiedliwości. I gotowość do ponoszenia ofiary w imię tych ulotnych a trwalszych od stali, niezwyciężonych idei."

    Na tak pojęty mesjanizm to nawet ja się mogę zgodzić. :-) Nie ma tu bowiem chęci utożsamiania Chrystusa z narodową zbiorowością, zdejmując z niej de facto poczucie odpowiedzialności za własny los, lecz jest chęć dawania świadectwa o orędziu Chrystusa, który jest królem i władcą wszystkich narodów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Romeusie,
    Dzięki za komentarz i poparcie.

    Ale czy do końca? :)
    "Nie ma tu bowiem chęci utożsamiania Chrystusa z narodową zbiorowością, zdejmując z niej de facto poczucie odpowiedzialności za własny los, lecz jest chęć dawania świadectwa o orędziu Chrystusa, który jest królem i władcą wszystkich narodów."

    Prawie dokładnie mi o to chodziło.
    Z jednym uzupełnieniem.
    "Polski mesjanizm" jest tym wszystkim, co Ty wiesz a ja rozumiem, ale ...
    No własnie, czy To wszystko?
    Mnie chodziło, że on jest "polski". Czyli, że to specyficznie polski, ewangeliczny rys (ER).
    Konstytuujący polskość par excelence.
    Moim skromnym zdaniem.

    Złe pojmowanie tego ER'a doprowadzało od dwustu lat do walki z nim.

    Bo nie tylko nieefektywny.

    Tak twierdzili sto pięćdziesiąt lat temu "pozytywiści" ale prymitywni.

    Nie ci wspaniali, w istocie - romantyczni ( :) ), żywiący się owocem Powstań, Polskim Duchem i wspaniałym poczuciem racji przegranego (Gloria Victis - to nie jest aby jakby żywcem przepisane z Ewangelii?).

    Dzisiaj mamy nowe zjawisko: romantyzm(mesjanizm)nie tylko jest nieefektywny.
    Dzisiaj jest błędny w założeniu. Heretycki.
    W rozumieniu zarówno ortodoksyjnej wiary katolickiej, jak i "wiary naszych czasów - Vae victis!"

    Panowie Horubała, Skwieciński et consortes atakują go "z prawej", jako "bełkot w trupim pyle, w pakiecie z zastanawiającymi znakami czasu", zaś

    AlaMaKota i inna hołota mówią (po francusku): "bawmy się, nie wiadomo, czy świat potrwa dwa tygodnie"
    I "płacz i zgrzytanie zębów" może im się przytrafić nawet przed śmiercią.

    Ale to już temat na dyskusję górali na hali. Bez pośpiechu :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń