środa, 10 listopada 2010

Bezwstywna propaganda wyborcza

A ja własnie, że popieram.
Nie jest to obowiązkowe, ale moim zdaniem, pozwoliłoby przynajmniej dać nam szansę na wyjście z zaklętego kręgu niemożności.
Wszyscy inni już mieli swoją szansę.


Może jeszcze pan Czesław Bielecki budzi moje (małe) nadzieje.
Ale na razie stawiam na Korwina.

Przypis 27 1 2013: I to było ostatni raz



3 komentarze:

  1. Ech, Krisie, aleś mnie pod ścianą postawił! Bardzo nie lubię nie zgadzać się z ludźmi, których lubię, ale obiecałem komentować, więc nie mogę się uchylić. :-)

    Dla mnie ani Korwin, ani Bielecki nie wchodzą w grę. Bielecki żyje na kocią łapę ze scenarzystką Łepkowską, ergo: jeśli ktoś nie potrafi ułożyć sobie po chrześcijańsku życia prywatnego, tym bardziej nie ułoży publicznego. Poza tym on w polityce niczego specjalnego nie dokonał, a czasu miał sporo.

    Korwnin zaś to dla mnie przede wszystkim lubiący prowokacje publicysta (co w tym przypadku bywa zaletą) i happener z zacięciem satyrycznym. Polityk zaś co najwyżej na miarę niszowej partii typu UPR, którą - jak słusznie napisałeś w innym miejscu - tylko on potrafił utrzymać przy życiu, ale nie na tyle, by stała się jakąś znaczącą siłą na naszej scenie politycznej. W młodości wielokrotnie głosowałem na Korwina, zbierałem numery "NCz", czytywałem książki wydawane przez Officynę Liberałów. Później jednak to się zmieniło, po części z powodu różnych wyskoków Korwina, wg mnie kompromitujących, a po części dlatego, że pracując przez jakiś czas dla "prywaciarza" przekonałem się, że potrafi on być takim samym cwaniakiem i złodziejem jak państwowa biurokracja, tylko że innych środków używa (moja żona, pracując dla innego "prywaciarza", doszła niestety do podobnych wniosków).

    Reasumując - nie wiem, czy w ogóle pójdę na te wybory. :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. "Bardzo nie lubię nie zgadzać się z ludźmi, których lubię, ale obiecałem komentować, więc nie mogę się uchylić. :-)"
    Mam nadzieję, że to żart, Romeusie.
    A lubię się nie zgadzać z tymi, których lubię.
    To mi pozwala czasem prowadzić interesujące dyskusje.
    .
    Teraz jednak nie dałeś mi dobrej szansy, może w drugim podejściu?
    Czymże to K. się tak skompromitował???
    Chętnie się poinformuję.
    Może czasem jechał po bandzie, ale uważam go za dżentelmena.
    Nie jest mędrcem, jego wynurzenia teologiczne są żałosne i dowodzą istotnych ograniczeń jego osobowości.
    Twoja opinia o Bieleckim dowodzi, że szukasz świętego na kandydata.
    Przy takim maksymalizmie, faktycznie nie masz łatwej sytuacji.
    Czekam z niecierpliwością na odzew :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam Krisie, żart trochę przyciężkawy wyszedł. Wybacz, chyba zmęczenie stępiło myśli.

    Co do Bieleckiego - nie szukam świętego, wystarczy mi zwykły katolik, respektujący elementarne zasady mej wiary, taki jak choćby Marek Jurek. Pan Bielecki natomiast nie respektuje i nawet nie widzi w tym nic niewłaściwego. Jego wysunięcie na kandydata na prezydenta Warszawy jest moim zdaniem zwiastunem tego, że - w wymiarze ideowym - PiS znajduje się na tej samej drodze, co europejska chadecja.

    Co do Korwina-Mikke - wiesz, ja już od dawna go nie czytuję, nie interesuję się nim jako ewentualnym moim kandydatem na jakiekolwiek stanowisko publiczne. Od dłuższego czasu jest dla mnie kompletnie nieważny jako polityk. Przepraszam, że może niezbyt elegancko to ująłem, ale po prostu tak myślę. Jestem od dawna mocno zniechęcony do założyciela UPR i nie przywiązywałem wagi do tego, by jakieś bardziej szczegółowe informacje o jego dawnych wyskokach zostały mi w głowie. Pamiętam jak przez mgłę, że mocno niefortunnie wyrażał się o kobietach gwałconych w byłej Jugosławii, w innym miejscu gdzieś napisał, jak to w ogóle kobieta lubi być czasem zgwałcona, były jeszcze jakieś jego dziwne rozmowy z niepełnosprawnym dzieckiem itp. I z pewnością jeszcze trochę, tyle, że zapomniałem. Pamiętam jednak, że wielokrotnie czułem w stosunku do niego rozczarowanie, które bynajmniej nie brało się z mojej wyobraźni.

    Wiem, że to wygląda na uchylanie się od dyskusji i chyba faktycznie nim jest, ale ja się do Korwina raczej nie przekonam. Rzeczywiście, słyszałem od osób, które go znają prywatnie, że jest dżentelmenem. Z mojego punktu widzenia zwykłego wyborcy on raczej lubi być oryginalny i skupiać na sobie uwagę, a przy okazji interesuje się polityką.

    Przepraszam Kris, że nie podejmę dyskusji i nie zagłębię się w dossier Korwina-Mikke. Chyba nastąpiło zmęczenie materiału. Od pewnego czasu chadzam po wielu blogach i chyba już potrzebuję małego urlopu od Internetu.

    Życzę nam obu, byś to Ty miał rację.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń