Pewniki przyjęte w tym tekście bez dowodu
Jest wigilia Wszystkich Świętych 2013. Zdjęcie opublikowane
na wielu portalach i w Fakcie, przedstawia posła Wiplera w
zakrwawionej, rozpiętej koszuli spod której widzimy poplamiony i pomięty
podkoszulek. Z obdukcji lekarskiej podobno wynika, że ma nawet uszkodzoną
rogówkę. To nie jest takie sobie pobicie. To pobicie z poważnym ubytkiem
zdrowia.
Przez kogo? Czy to pobicie przez policję?
Przez kogo? Czy to pobicie przez policję?
Że co? Czekamy na wyniki śledztwa? Sza, dopóki nasze organa nie ustalą „prawdy”?
Ja nie czekam.
Na jesieni 1980 roku, na szkoleniu, prowadzonym przez
szefową Komisji Interwencji Regionu Mazowsze Solidarności Zofię Romaszewską,
usłyszałem mniej więcej takie zdanie.
„Jeśli policja kogoś pobije
i ten zaczyna się skarżyć, NATYCHMIAST policja * oskarża go o pobicie funkcjonariusza(szy), co może skończyć
się wieloletnim wyrokiem”.
Wydaje się, że niewiele się zmieniło.
Zmieniło się o tyle, że teraz policja bije i nie czeka na
skargi. Natychmiast oskarża o pobicie – pobitego. Pamiętają jeszcze państwo
film nakręcony komórką w 2011 roku, 11 listopada?
Pewien „agresywny” przechodzień pobił policjanta w cywilu.
Użył do tego swojej głowy. Uderzał go głową niebezpiecznie w koniec buta,
wylegując się na chodniku i nie patrząc policjantowi w oczy, bezczelnie
zasłaniając się rękami. Nie wiemy, jakie obrażenia odniósł policjant. Może duży
palec u nogi trochę go pobolewał?
Wróćmy jednak do sprawy pobicia posła Wiplera. Absurdalny
wniosek, że pijany poseł pobił policjantów (dla zabawy?) – odrzucam. Nie mówiąc
o rekordzie świata absurdu, że „skopał policjantkę”, jak napisał nieoceniony Fakt.
Odrzucam, zwłaszcza wiedząc trochę o formacji, charakterze i
postępowaniu posła w sytuacjach trudnych. Ale o tym na końcu.
Odrzucam bez dowodu. Jak ktoś ma wątpliwości i czeka na
dowody, nie zatrzymuję. Tutaj się to przyjmuje za pewnik i idzie się dalej.
Dlaczego poseł Wipler został tak brutalnie pobity?
To, że poseł odniósł obrażenia, widać na zdjęciach i na
filmach. Pytanie – dlaczego?
Pierwsza, rozsądna teoria
Odrzucając teorie spiskowe – przez pomyłkę. Policja bije, ponieważ ma „monopol na przemoc”. Nie
patrzy. Zresztą nieważne. Podobnie, jak w sprawie Katastrofy Smoleńskiej.
N i e w a ż n e. Poseł miał pecha, był w
niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie i w niewłaściwym stanie. I dostało
się posłowi. Zresztą, kto by się przejmował jakimś posłem, byłym pisiorem,
który bierze duże pieniądze za swoją lekką pracę i szlaja się po nocnych klubach?
Pierwsza, też rozsądna, teoria spiskowa
Ale dlaczego ja mam odrzucać teorie spiskowe, skoro poważna
stacja TV Republika, w osobie redaktorów Piotra Goćka i Łukasza Warzechy (ten
sam Fakt
**), jakieś teorie spiskowe snuje?
Ich teoria jest rozsądna.
Miała to być mianowicie operacja przykrywkowa, w związku z wrocławską aferą taśmową i ustawianiem wyborów między charyzmatycznym Schetyną a wiernym Protasiewiczem. Żeby ludziska mieli o czym gadać. Pobicie się posła z policją to lepszy news, niż jakieś rozmowy na cmenta… ups, w nieznanych miejscach. Cmentarz już spalony, jako strefa kontaktu.
W innych miejscach, ale tradycyjnie, w Regionie Dolnośląskim. Ten region naprawdę ma pecha!
Miała to być mianowicie operacja przykrywkowa, w związku z wrocławską aferą taśmową i ustawianiem wyborów między charyzmatycznym Schetyną a wiernym Protasiewiczem. Żeby ludziska mieli o czym gadać. Pobicie się posła z policją to lepszy news, niż jakieś rozmowy na cmenta… ups, w nieznanych miejscach. Cmentarz już spalony, jako strefa kontaktu.
W innych miejscach, ale tradycyjnie, w Regionie Dolnośląskim. Ten region naprawdę ma pecha!
A rozmowy na tematy abstrakcyjne. O miejscu w radzie
nadzorczej.
Co to jest ta rada? Ja i tak się do tego nie nadaję, więc niech te
posły tam sobie siedzą.
Też coś!
Nie, taka teoria jest dla mnie stanowczo za cienka.
Moja teoria spiskowa, przetestowana w moim kółku i przyjęta, jako
prawdopodobna, więc ośmielam się ogłosić
A ja? Najpierw byłem oszołomiony i nic nie rozumiałem. To
poseł, na którego głosowałem, ale który trochę mnie zawiódł. Brak mu
cierpliwości. Młody i żądny sukcesów. Za szybko chciał iść na swoje.
W rezultacie – grozi mu wypadnięcie z Sejmu w następnej
kadencji.
Po co go „rozprowadzać” i kompromitować? Taka akcja to
przecież zaangażowanie dużych sił i środków, przygotowanie zaplecza medialnego,
wersji wydarzeń– głównej i zapasowej, właściwych, prokuratorów i sędziów. Otwiera
się front walki ze sforą wścibskich internautów. Pojawią się jakieś filmy
kręcone komórkami, które nie będą się zgadzały z oficjalną wersją. A nawet z
zapasową.
I co? Mało mają kłopotów? Jakaś obłędna ucieczka do przodu? Która może spowodować zwarcie szeregów skłóconej opozycji?
I nagle mnie olśniło. Przypomniałem sobie pewien tekst ***, który
rok temu, 12 –tego listopada 2012, rekomendowałem.
Jest tam opisana akcja posła Wiplera wraz z kolegami, podczas
demonstracji 11 listopada 2012, który to poseł, dzięki stanowczej postawie,
zapobiegł nieobliczalnym konsekwencjom ruszenia do ataku wozów bojowych policji
w tłum demonstrantów.
„Prowokacja się nie udała”. ****
Poseł Wipler zyskał uznanie i autorytet swoją odwagą,
konsekwencją i zdecydowaniem. Interweniował zgodnie ze swoimi uprawnieniami i
zrobił to skutecznie.
Zbliża się kolejne Święto Niepodległości. Władze nie lubią,
kiedy obywatele obchodzą to święto po swojemu. Preferują orła z czekolady i
żadne nieuzgodnione inicjatywy nie będą tolerowane.
Albo Front Jedności Narodu, albo kłopoty!
W tym roku próba prowokacji, próba wywołania zdarzeń,
których nawet nie możemy sobie wyobrazić, może zostać powtórzona. Czyżby poseł
Wipler został uznany, jako ten, który może znów
jej przeszkodzić i należało go zawczasu wyeliminować z gry?
Będzie miał teraz swoje problemy. Ze zdrowiem, z
prokuraturą, z parlamentalną komisją etyki. Będzie też o wiele mniej
wiarygodny. Już nie – młody, energiczny, o czystych rękach. Ale człowiek zamieszany
w bójkę z policją, pamiętany ze zdjęcia „w stroju niedbałem, w stanie
wskazującym”.
Okres brylowania w mediach nowej gwiazdy się skończył. Zaczęło sie grillowanie delikwenta.
Odsłania się pewna metoda walki:
"Najpierw napompować, potem zdetonować."
Czy ta prowokacja się udała, jeśli oczywiście miała miejsce?
Bo przecież tego nie wiemy. To tylko teoria spiskowa, odrobinę bardziej śmiała,
niż teoria panów G & W.
Czy poseł Wipler zostanie zdyscyplinowany, żeby za bardzo
nie dokazywał? To przyszłość, która jest nieznana. Próba dzielności i próba
mądrości. Jak będzie? To ciekawe, prawda?
„Obyś żył w ciekawych czasach”.
Przysłowie chińskie
Ach ci niesamowici Chińczycy!
* tak w wypowiedzi pani Zofii – używała konsekwentnie określenia- „policja”
** Pan redaktor Warzecha, Fakt, fakt, odciął się od swojej redakcji. Uff, minimum przyzwoitości.
*** Niestety dzisiaj (10.11.2014) film z interwencją posła Wiplera ... "nie istnieje". Nie wiem, czy nie istnieje, bo poseł Wipler już nie jest w PiSie, czy też z innych powodów.
Internet jest dynamicznym źródłem informacji. Orwell przewidywał, ze historia będzie korygowana, ale nie przypuszczał, że będzie to tak łatwe.
**** Zarekomendowałem ten tekst następującym komentarzem:
Ja byłem w drugim rzucie.
Mamy tylko jedną zasługę: kiedy usłyszeliśmy przez tubę komunikat, że policja wzywa do ROZEJŚCIA się (ok 100 tys ludzi, otoczonych ze wszystkich stron przez kordony - legalna demonstracja!) najpierw ogarnął nas śmiech, potem, ktoś przy tubie wezwał nas do modlitwy.
Odmawialiśmy różaniec, i modlitwę najbardziej dramatyczną : "Święty Boże..., od powietrza, głodu, ognia i wojny..."
Później dowiedziałem się, poseł Wipler przedarł się przez kordon z kimś (reporter z Radia Wnet) i wynegocjował z dowódcą oddziałów puszczenie Marszu dalej. A sytuacja był naprawdę trudna.
My też mieliśmy małego pietra, a przecież byliśmy dwieście metrów dalej (okolice hotelu Polonia, wylot Poznańskiej).
A co dopiero czoło pochodu, gdzie świstały gumowe kule i kłębił się gaz znany mi z lat osiemdziesiątych (zostały zapasy!)?
Ja uważam to za cud, że dowódca został przekonany i Marsz ruszył.
Prowokacja się nie udała.
Chwała posłowi Wiplerowi.
Mamy tylko jedną zasługę: kiedy usłyszeliśmy przez tubę komunikat, że policja wzywa do ROZEJŚCIA się (ok 100 tys ludzi, otoczonych ze wszystkich stron przez kordony - legalna demonstracja!) najpierw ogarnął nas śmiech, potem, ktoś przy tubie wezwał nas do modlitwy.
Odmawialiśmy różaniec, i modlitwę najbardziej dramatyczną : "Święty Boże..., od powietrza, głodu, ognia i wojny..."
Później dowiedziałem się, poseł Wipler przedarł się przez kordon z kimś (reporter z Radia Wnet) i wynegocjował z dowódcą oddziałów puszczenie Marszu dalej. A sytuacja był naprawdę trudna.
My też mieliśmy małego pietra, a przecież byliśmy dwieście metrów dalej (okolice hotelu Polonia, wylot Poznańskiej).
A co dopiero czoło pochodu, gdzie świstały gumowe kule i kłębił się gaz znany mi z lat osiemdziesiątych (zostały zapasy!)?
Ja uważam to za cud, że dowódca został przekonany i Marsz ruszył.
Prowokacja się nie udała.
Chwała posłowi Wiplerowi.
Nie ma przypadków, są tylko znaki. Poseł Wipler od czasu tamtego listopada musiał być obserwowany i prześwietlany. No i - jak widać - dogrzebali się jego słabostki do mocnych trunków, co zostało skwapliwie wykorzystane w "odpowiednim" miejscu i czasie. Pozwolę sobie wirtualnie dołączyć do tych, którym Twa "teoria spiskowa" wydaje się wielce prawdopodobna. Choć oczywiście Warzecha i Gociek też mogą mieć rację. Po prostu upieczono dwie pieczenie na jednym ogniu. Operacyjny majstersztyk.
OdpowiedzUsuń